Strona:PL Ernest Thompson Seton - Opowiadania z życia zwierząt.pdf/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wszystkie resztki kuchenne wywożono do lasu na jeden stos w pewnej odległości od hotelu.[1]
Codzień stróż hotelowy powiększał nowemi odpadkami stos, a ponieważ rozchodziły się z niego liczne miłe zapachy nęcące nosy niedźwiedzie, więc coraz więcej ich się schodziło i otaczało wspaniały biesiadniczy stół, stróża zaś tego przezwano „kucharzem niedźwiedzim.” Dla gości hotelowych było zaś to widowisko nielada! około tuzina i więcej niedźwiedzi można było zobaczyć, jak razem w zgodzie i poszanowaniu wyszukiwały sobie smaczne kąski, wylizywały puszki od sardynek, kompotów i innych konserw. Można tam było zobaczyć wszystkie gatunki: czarne, brunatne, szare, srebrzyste, wielkie i małe, stare i młode z familjami i samotne — wszystkie, nawet najbardziej złośliwe gromadziły się razem i zajęte jednym celem, przy którym nawet dochodziło czasem do sprzeczki, nie wyrządzały jednak krzywdy nikomu a zwłaszcza nie tknęły człowieka.

Rok za rokiem przechodził, a niedźwiedzie wciąż przychodziły i odchodziły. Wiele przechodniów poznało je, a ludzie hotelowi znali niektóre bardzo dobrze. Przedewszystkim wiedzieli to o nich, że co rok z nastaniem sezonu letniego, w którym hotel był najbardziej odwiedzany, pokazywały się niedźwiedzie również w wielkiej ilości i że gdy ten krótki gorący czas

  1. p. tegoż autora «Nowe opowiadania z życia zwierząt» serja I. p. t. «Joch» dzieje małego niedźwiedzia.