Strona:PL Ernest Thompson Seton - Opowiadania z życia zwierząt.pdf/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Dnie stawały się coraz zimniejsze i Uabowi wciąż chciało się spać, tak ze sypiał nieraz całemi dniami. Nie miał on stałego mieszkania, lecz spał zwykle tam, gdzie mu było wygodniej — w końcu zaś wybrał sobie zaciszną norę w ziemi pod korzeniami z przewróconym pniem wielkiej sosny i ułożywszy się wygodnie, zapadł w głęboki sen.
W samą porę niedźwiedziątko się skryło, bo właśnie zaczęły się zimowe zawieruchy śnieżne. Śnieg padał i padał, tak że gałęzie drzew gięły się pod jego ciężarem. Biała, miękka powłoka niby kołdra pokryła góry i zapełniła dolinki i parowy po same brzegi. Koło legowiska Uaba zgromadziła się masa śniegu, tak że utworzyła się wkrótce twierdza chroniąca od wichru i zabezpieczająca od mrozu, a pod nią. nakryty ciepłą ziemią spał biedny, opuszczony sierota niedźwiedzi, jedyny pozostały potomek dzielnej matki Srebrzystej.

V.

Uab spał całą zimę bez przebudzenia, jak to jest zwyczajem wszystkich niedźwiedzi, a teraz, gdy nastała wiosna, zbudził się, zdziwiony, że przespał tyle czasu. Zmienił się trochę przez ten czas, schudł i urósł. Obudził się strasznie głodny i, wyciągnąwszy się należycie, poszedł na poszukiwanie zdobyczy. Nie było to jednak łatwe, gdyż nie było już teraz nasion szyszek ani jagód ani jeszcze mrówek, udało mu się jednak znaleźć