Strona:PL Ernest Thompson Seton - Opowiadania z życia zwierząt.pdf/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Właśnie był to czas, kiedy łosie odzywają się w górach, wabiąc się wzajemnie. Po całych nocach słyszał Uab to ich oryginalne ryczenie jakby szczekanie, ale nie śmiał wyjść, by się im bliżej przypatrzeć, bo przecież miały duże, groźne rogi, które on już miał sposobność dawniej poznać.
W tym także czasie zaczęli i ludzie kręcić się po lesie — to z fuzjami, to z zatrzaskami, a stada dzikich gęsi przelatywały po nad lasem. Rozchodziło się mnóstwo dziwnych zapachów w lesie i Uab był mocno tem zaciekawiony i zaniepokojony. Chodził więc to tu, to tam, aż pewnego dnia, wiedziony jakąś ponętną wonią, znalazł się na małej polance, gdzie leżało kilka patyków, a jeden z nich był wbity w ziemię. Zapach dochodzący stamtąd przypominał mu ów straszny wieczór, w którym stracił matkę. Co to być mogło? Zbliżył się jeszcze bardziej i obwąchał to nowe zjawisko wokoło. Woń z przedniej strony wydawała mu się obrzydliwą, ale z tylnej, tam gdzie leżała kupka chróstu, wydawała mu się bardzo miła i słodka. Podniósł więc jedną łapą suche gałęzie do góry, a drugą wyciągnął kawałek mięsa — a wtem trzasło coś tak jak wówczas nad rzeką! Uab przerażony odskoczył — na szczęście jeszcze w porę. Łapa nietylko że nie dostała się do zatrzasku, ale trzymała mocno kawałek mięsa, pomimo to niedźwiadek znowu przyszedł do przekonania, że każdy brzydki i dziwny zapach zapowiada coś niedobrego i niespodziewanego.