Strona:PL Ernest Thompson Seton - Opowiadania z życia zwierząt.pdf/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Mgła wieczorna powiększała tajemniczość rzeki, a promienie słoneczne zniżając się i przebijając przez mgłę zamieniały lód, rzekę i Srebrnego lisa w złoto, aż rwąca fala uniosła go, a ciemne niebo zakryło widok całkowicie.
Dzielne serce zbiega nie wydało krzyku, a nocny wiatr przyniósł tylko rozpaczliwe wycie psa, w którem czuć było strach przed śmiercią.
— Żegnam cię, stary przyjacielu — rzekł młodzieniec — żegnam cię, najstalszy psie jaki żył kiedykolwiek! — głos jego brzmiał surowo — żegnam cię, Srebrny lisie! Śmierć twoja jest równie bohaterską, jak było życie. Pragnąłem wyratować was obydwuch, ale jakąż śmierć wybraliście! Żegnam was!
Abner nie widział nic więcej, a sfora psów stała na brzegu drżąc i skomląc.
Zmrok zapadł, myśliwy nic już nie mógł dojrzeć, ale były inne oczy, które patrzały na dalszą scenę.
Strumień był teraz końcowym punktem dzikiego polowania i na nim zaszły poważne zmiany.
Bryły lodowe ze swemi ofiarami płynęły bez przerwy, ale zmienił sie ich układ; to zakręt, to wir podrzucał krę, aż wreszcie brzeżne bryły wypłynęły na środek rzeki, a środkowe na wybrzeże. Biały lodowy rumak, unoszący Srebrnego lisa, otarł się nagle o skałę i w Domina wstąpiła nadzieja. Skoczył, zebrawszy wszystkie swe siły i przebrnąwszy ciemną, niebezpieczną falę, zalewającą wybrzeże, stanął na suchym lądzie.