Strona:PL Ernest Thompson Seton - Opowiadania z życia zwierząt.pdf/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Bryły lodu ścieśnione piętrzyły się coraz bardziej i wreszcie olbrzymia masa otarła sie o brzeg i sycząc i hucząc zatrzymała się na niem.
Wtem lis przystanął, jakby tknięty nagłą myślą: lepiej szukać śmierci w rzece, tej rzece, która była dotychczas jego przyjaciółką. Skoczył na jedną bryłę lodową, z tej na drugą, aż do ostatniej, a gdy przystanął, kra pchnięta siłą skoku, popłynęła z nurtem rzeki i ciemną wodą poniosła na białej bryle lodu czarnego lisa, skurczonego przerażonego, — płynęła po ciemnej, szerokiej fali.
Sfora psów na brzegu zawyła wściekle, a Hekla rzuciła się na zbitą masę kry i skoczyła na sam jej koniec w chwili, gdy jej ofiara żeglowała już po wzburzonej fali. Na lodzie grzmiała swą porażką i nienawiścią, nie bacząc na nic i nic nie wiedząc, a rzeka nieubłagana i niepowstrzymana, płynęła dalej, unosząc ze sobą bryłę lodu z tym, kto na niej stał. I tak razem poddali się losowi ścigany lis i ścigający pies. Płynęli w dół w blasku zachodzącego słońca, a na wybrzeżu pędziła sfora i stał młody myśliwy.
Jakiś wieśniak wracał z innego polowania i skierował strzelbę na lisa; młody myśliwy odrzucił mu strzelbę w bok i krzyknął surowo, potem wydał przeciągły gwizd, który wprowadził sforę psów w wątpliwość.
Dotarli zakrętu rzeki i tam młodzieniec i psy wlepiwszy wzrok w purpurę słońca i w purpurę rzeki, która unosiła błyszczące kry lodowe i na nich dwie żywe istoty.