Strona:PL Ernest Thompson Seton - Opowiadania z życia zwierząt.pdf/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Raz jeden był w niebezpieczeństwie: pilnując by psy nie podbiegły zbyt blizko, nie zwrócił uwagi na ostrzegawczy wiatr i w chwilę potem głuchy odgłos i palący zapach strzału ocknął go. Jeden śrut dosiągł jego boku i zranił go, ale nie głęboko, zadrasnął tylko skórę. Nie widział myśliwych, ale zrozumiał teraz, że trzeba się i z niemi liczyć.
I teraz to Srebrny lis wysilił całą swą moc i czujność — badał każdy znak ostrzegawczy, a zbawca jego czuwał nad nim.
Jedynem pragnieniem Domina było dostać się na szczyty pagórków i ich się trzymać. Przebywszy trzy kilometry, zwrócił się nagle przez otwartą szeroką drogę i natrafił na linję kolejową i biegł po niej daleko. Przeszedł pociąg i minął go, a lis biegł po szynach aż do miejsca, gdzie się rozwidlały. Biegnąc tak długo, pozbył się strachu przed pogonią i zawrócił w kierunku swego domu, zmęczony, z bolącym bokiem, ale z ogonem do góry, jak przystało na zwycięzcę w takiej ciężkiej walce. Przecinał więc okolicę leżącą ponad Shawban i głodny zamierzał poszukać sobie czego w lesie, gdy nagle posłyszał dźwięki, na które zadrżało jego serce, i okalając pagórek spostrzegł sforę psów, inną, całkiem nową zgraję, złożoną najmniej z trzydziestu sztuk z tuzinem konnych jeźdźców, a dzika głośna wrzawa jaka dochodziła, była niechybnym dowodem, że cała ta sfora znalazła ślady lisa i zamierza gonić za nim.