Strona:PL Ernest Thompson Seton - Opowiadania z życia zwierząt.pdf/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dące jakoby symbolem przyjaźni, pracowitości i szczęścia.
W kilka dni potem Domino powrócił po upatrzonego ptaka. Nie miał on intencji zrobienia jakiejś przykrości ludzkiemu stworzeniu, nie, przyszedł we własnym interesie, wiedziony potrzebami żołądka. Ale zanim indyczka wszczęła alarm, nos i oczy Domina krzyczały naprzód ostrzegawczo przed żelazną wonią. Zbliżył się jednak z drugiej strony, a że i tu spotkało go to samo, nie badał więcej i zawrócił.
Tak, poszedł, ale następnego dnia ojciec dziewczynki rzekł:
— Córeczko, widziałem świeże ślady lisie tego rana wśród zagonów ziemniaków.
Domino powstrzymany w schwytaniu indyczki, znalazł sobie inny skarb, kurę siedzącą na jajach. Zamiana ta podobała mu się, i szybko uniósł kurę do lasu, zagrzebał ją w liście, a sam powrócił do gniazda po jaja. Wyniósł je wszystkie do lasu, jedno po drugiem i pochował w różnych miejscach, naznaczywszy je poprzednio specjalną cieczą, wydzielaną z pewnego gruczołu, tak żeby inne lisy poznały, iż jestto własność prywatna. Potem odszukał zagrzebanej kury i zaniósł ją do domu, jaja zaś pozostawił w ukryciu. Przeszły one szereg zmian, zanim je lis spotrzebował, ale na głód stanowiły dla niego zawsze pożyteczną zdobycz.
Nie były to jedyne zapasy, które Domino zrobił, bo chociaż lisy przeważnie ich nie robią, może dlatego że są zawsze w potrzebie