Strona:PL Ernest Thompson Seton - Opowiadania z życia zwierząt.pdf/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

obojętny: kropla np. pozostała na ubraniu chłopca pobudzała wszystkich do kichania, a ojciec jego musiał przy stole siąść na drugim końcu, bo aż mu się słabo robiło.
Dla Domina zaś wrażliwego nosa zapach ten, niesiony przez wiatr był czemś nadzwyczajnem. Wydawał mu się tajemniczym, ale nie wstrętnym, a nawet ciągnął go, jak zabłąkanego w nocy wędrowca ciągnie promyk światła, lub marzyciela wabi rzewna muzyka i pogrąża w jeszcze większą zadumę.
Gdy nadszedł wieczór, Domino wybrał się na swe zwykłe polowanie, skierował się w stronę nęcącej woni i popędził ku niej bez namysłu.
Na odległości przeszło kilometra znajdowało się miejsce oddawna mu znane: para kroków ludzkich i rąk, zapach żelaza, a od czasu do czasu lekka woń złapanego w zatrzask jakiego głupiego ptaka. Miejsce to było dla niego zawsze przedmiotem wzgardy. Dzisiaj zmieniło się wszystko. Tak jak obłok dymu oświetlony zachodzącem słońcem przybiera kształt niebotycznych gór pokrytych złotem i purpurą, tak i ten czar stawał się potężny, gdy przez nozdrza doszedł do mózgu i uśpił zmysł sternika, kierującego dotychczas jego kołem życia.
Srebrny lis, bujając swym hebanowym nosem, szedł bez przerwy pod wiatr. Zapach działał tak jak eter, uspakajając jego nerwy i pobudzając obieg krwi. Oh! jakież rozkoszne dreszcze przechodziły go! Miał on wrażenie padających kropli deszczu lub powiewu wiatru wiosennego,