Strona:PL Ernest Thompson Seton - Opowiadania z życia zwierząt.pdf/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

obok drugiego obojętnie. Inna sprawa, gdy przybysz zupełnie obcy ukaże się w okręgu. Jestto już naruszenie prawa. Albowiem:
— „Siła jest prawem; licz się z nią albo walcz.”
Gdy śnieżny księżyc zaczął się zmniejszać, Domino przy całej swej sile i sławie poczuł się nagle bardzo samotnym, coś jakby tęsknota opanowała go. I od chwili tej coś go ciągnęło do osiedlenia się w jakiemś bezpiecznem miejscu, niedaleko jakiegoś podwórka, gdzieby psy nie były niebezpiecznemi. Stawał teraz przy świetle księżyca na pagórku i wydawał przeciągłe żałośne dźwięki, które uczeni nazywają szczekaniem psiolisim, a myśliwi krzykiem samotnika.

Yap, yap, yap — yurrr — yeow
Yap, yap, yap, yap, yurrr — yeow.

Rozlegało się i rozbrzmiewało w powietrzu, obijając się echem o zarośla i drzewa.
Posyłał więc głos swój w dal nawet w nocy księżycowej i myślał, ze jestto tylko instynktowny wybuch, któremu łatwiej jest uledz niż uniknąć; nie cofał się więc przed tą wrodzoną potrzebą, ale odczuwał samotność swą jeszcze silniej po wydaniu tego żałosnego głosu.
Był to właśnie, mówiąc w ludzkim języku miesiąc zwany lutym. Zima miała się ku końcowi, i dął łagodnie ciepły, wilgotny wiatr południowy, jakby już powiew wiosny, który w każdem sercu obudzał jakieś tęsknoty i pożądania...

Yap, yap, yap, yap, yurrr — yeow
Yap, yap, yap, yap, yurrr — yeow.