Strona:PL Ernest Thompson Seton - Opowiadania z życia zwierząt.pdf/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

brego, i słyszeć każdy szelest liści lub gałązek; szedł więc tą zwykłą drogą i przystawał co chwila nieruchomie, by lepiej uchwycić wszelkie szmery lub też ślizgał się i przysiadał jak kot dla lepszych poszukiwań. Czasem wdrapywał się na jaki pochylony pień i robił stamtąd skok jak kozioł skalny. Tej nocy wycieczka jego była dalsza, gdyż chciał uniknąć prześladującego go psa.
Wśród lisów istnieją też pewne zasady i systemy, mianowicie — ponieważ podwórka ferm przedstawiają bardzo ponętne źródło zapasów, mają więc zwykle jednego albo dwuch stałych pensjonarzy z rodu lisiego. Domino wędrował więc z jednej takiej swojej fermy do drugiej, unikając spotkania z innym lisem.
Były dwie metody zbliżania się niepostrzeżenie. Jedna polegała na tem, żeby w razie otwartego wejścia schować się w bezpiecznem miejscu, z zachowaniem jaknajwiększej ciszy, — druga zasadzała się na przestraszeniu psa, wtedy lis stawał na pewnej odległości i szczekał wyzywająco. Jeśli pies wyskoczył ku niemu — uciekał, jeśli zaś nic nie odpowiadał na to wezwanie, wiedział, że znajduje się na podwórzu, ale go nie słyszy, ani czuje, podpełzał więc wtedy cichutko do kurnika, gdzie szperał i grabił ile się dało.
Na takiem polowaniu największą zdobyczą jest tłuste kurczę capnięte zręcznie za kark. Nie zawsze jednak to się udawało i nieraz trzeba było zadowolnić się okruchami chleba, rzucane-