Strona:PL Ernest Thompson Seton - Opowiadania z życia zwierząt.pdf/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dzać na polowaniu. Gdy zmrok zapadł po zachodzie słońca, Domino szedł zdobywać swój codzienny chleb, co udawało mu się znakomicie, dzięki wrodzonemu instyktowi i nabytemu doświadczeniu.
Błędem jest mniemać, ze dzikie zwierzęta mogą widzieć w nocy podczas zupełnej ciemności. One także potrzebują światła, nie tyle co człowiek, ale w każdym razie cośkolwiek i mogą iść po omacku lepiej i prędzej. Nie lubią także jaskrawego światła południowego, a najlepszy czas dla nich jest: półzmrok poranny i wieczorny, światło księżyca, albo blask gwiazd, lub gdy śnieg leży na ziemi, — czują się one wtedy najlepiej.
A więc gdy słońce zachodziło i nastał miły zmrok, Domino wychodził ze swego dziennego ukrycia i udawał się na polowanie.
Leciał więc kłusem przeciw wiatrowi, zatrzymując się co chwila przy każdej obiecującej gęstwinie zarośli lub sitowatych bagnach. W miejscach bardziej wydatnych, skąd mógł mieć widok na większą przestrzeń, np. na kamieniach lub kopcach, przystawał i rozglądał się, czy jaki inny lis nie poluje w pobliżu. Bo lisy, tak jak psy lub wilki mają pewien wspólny sposób wybierania i oznaczania posterunków wywiadowczych, które codziennie odwiedzają.
Nasz lis miał doskonały punkt obserwacyjny wzdłuż szczytów pagórków, stąd bowiem miał widok otwarty na obydwie strony, przytem mógł odczuć każdy wietrzyk, obiecujący mu coś do-