Strona:PL Ernest Buława - Poezye studenta tom III.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Bez tamtych zwolna, co dzień opadało!..
O! ty nie pojmiesz cudów Polskiej ziemi
I serc tych wielkich, co w tej ziemi żyją –
Wielkich! – w pancerzu swej niewoli biją
    W mękach chartując się siły orlemi
    Cierpiąc Chrystusa ranami krwawemi!
Jakkolwiek ciężka i krwawa ta dola
Nam od żelaza zżeleźniała wola!...
By Polskę pojąć – trzeba być Polakiem –
Trzeba być więcej jak człowiekiem – ptakiem
Co skrzydły w górze rozkrzyżowanemi,
Niesie myśl – bole – pieśni całej ziemi!
O! miłość drogiej jednej istoty
Utracić – pali boleśnie! Piekielnie!
Ale ojczyznę mieć – i nieśmiertelnie
Spotęgowaną wszech potęg potęgą
Kochając – ją czuć kopyto, bezczelnie
Depcząc białą pierś, ostatnią cnoty
Arkę – przymierza przepasaną wstęgą,
Nieśmiertelnościom równa się golgoty
Pierś stwórcy pismu takiemu jest księgą!.
O! dawny – wielki Sinaju Jehowa
W piorun zgłoski – w tę księgę je chowa!..
Miłość tu każda – słabym tylko cieniem
Obok niezmiernej miłości ojczyzny –
Ona jest boska!.. o! na ludu blizny
Większej tam! nie ma nad tych gwiazd sklepieniem!
I kto ojczyznę taką – tutaj stracił
Więcej niż ludzki dług człowieka spłacił!.
Ojczyzno moja! Gdyby widzieć ciebie
Mrąc, chwilę chociaż wolną i wspaniałą
Jaka ojcowie widzieli cię z chwałą
Kiedy twe ramię zbawcze – wyzwalało –
Konałbym z szczęścia już na ziemi w niebie!..
O ty!.. nad słońc i piorunów ogniami
Gdy będziesz karał – to chyba miłości
Szał we mnie skarż – żem wszystkich sił siłami
Ojczyznę kochał ha! może nad Ciebie! –