Strona:PL Ernest Buława - Poezye studenta tom III.djvu/278

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zbiegła z szałasu rybaka, po rosie
Myrtis urocza ... nóżki miała bose,
Odzienie śnieżne, włoski rozpuszczone,
Oczęta jak dwa bławatki schwycone...
Zbierała kwiaty, z piosnką, zamyślona
Alkeos ujrzał ją – otwarł ramiona –
Jak ptaszę zbiegła w nie, padła na szyję,
A on ją rzewnie przytulił do łona,
I sam niewiedział z kąd łzy, klął na żmije,
Serce mu biło radością tak żywą,
Jak czyste źródło jasną – i szczęśliwą!..
Zapomniał Safo w tej chwili i tulił
Płaczącą Myrtis jak braterską dłonią,
Ona do piersi przylgnęła mu skronią,
I gdy łzą serca nad nią się rozczulił,
Rzekła: Bez ojca, bez matki, sierota,
Jam u rybaka dziecięciem przybranem,
On mnie przygarnął, i wziął w swoje wrota
Tajemnym losem w te skały zagnanem...
Burza jak mówił, rzuciła na skały
Łódź, w niej dziecinę ujrzał mnie płaczącą,
Jak przez sen pomnę straszne, morskie wały,
I grzmiącą burzę łodzią miotającą,
Co jak na góry wzlatała niesiona –
I w noc spadała, ze szczytu strącona
A jakaś ręka mnie martwą i drżącą,
W tej łodzi trzymać musiała – milczącą,
I przez lat kilka utraciłam mowę,
Gdy mnie rzuciło morze w skały owe,
Jacyś mnie ludzie, pomnę, w łódź rzucili,
Lecz ten na ręku pierścień zostawili,
Jakieś zielone krainy wesołe
I braci co mnie do serca tulili,
Lecz wszystko jak sen!... sen straszny i błogi!...
Alkeos krzyknął jak orzeł o Bogi!...
To pierścień ojca mego!... i dziękował,
Klęcząc na skale Bogom, i całował
Ją w oczy, w czoło, radością łkający,