Strona:PL Ernest Buława - Poezye studenta tom III.djvu/256

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ta rozpuściła, ta skrapla swe włosy,
Ta bryzga wodą na inne wesoła –
Ta splata warkocz – i na siostrę woła –
I jedna drugiej o swoim kochanku
O śnie dzisiejszym szepcze chichocząca,
O piosnkach nowych, o minionym ranku,
Jako motyli gierlanda w pół drżąca
Gdy nad kwiatami by usnąć, usiądą...
Zdaleka tylko – jedna cicha – blada –
Milcząca wstaje z pian w śnieżnem odzieniu
Jak Wenus z Milo ... w smętnem zapomnieniu,
Ni to kwiat smętny pochyliła głowę
Wyszła z kąpieli – kładzie białe szaty,
Lecz ni namaszcza wonnościami głowę
Ni ramię białe – ni skronie we kwiaty
Stroi jak inne – co się już przybrały ,
I jako mewy porozlatywały...
Została sama – przy niej cytra leży,
Wzięła ją – i szła skałami wybrzeży –
Ona stanęła na najwyższej skale
Drżąca – i patrząc na morskie przestworza
Po gwiazdolitem śni myślą krysztale
To w śpiące tonie – w ciche dzisiaj morze!...
O! gdyby mistrz ją dłuta swego ciosem
Z cytrą – i z mokrym tym rozwianym włosem,
Z oczyma w gwiazdy smutno zbląkanemi,
Zaklął – !... skrzydlatem bóztwem się na ziemi
I zdała więcej ptakiem niż dziewicą,
Jak gdyby Muza z Olimpu zstąpiła
By rozkosz piękna Hellady dzieliła,
Aż ją siostrzyce do siebie pochwycą!...
Morze tak ciche!... tak jasne! uśpione
Tak płonie łono marzącej dziewicy –
Serce się szarpie – ogień skrzy z źrenicy –
Oddech przez nozdrza wzlata rozszer[z]one
Płomień natchnienia ogarnia Safonę!...
Ona dziedziczką ognia Febowego,
Co piersi szczęściem wypala boleści!