Strona:PL Ernest Buława - Poezye studenta tom III.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

O chwilo piękna! chwilo chwil!...
Lwia chwilo!...
Kiedy zaryczał lwem jednym lud dzielny
Burzą radości do szału weselny – –
Kto cię niezaznał – biedny!... bo w kolei
Wieków nieprędko wracasz – i motylą
Planetą lecisz – o skrzydłach – nadziei!...

Ranek był – kiedy zastępy rycerstwa
Na grób Świętego Piotra poklękały…
I wielką ciszą umilkł kościół cały
I była niema cisza bohaterstwa
Gdy w Bazylice jeden czarny wianek
Schylili męże swe lśniące puklerze
Z dumną pokorą – a kiedy rycerze
Schylili głowy – to ich przyłbic pióra
W przestrzeni wielkiej wielkiego kościoła
Zdały się falą morską – co ponura
Wśród ciszy drżymiąc czeka burz anioła –
Wtedym ja jeszcze jako pielgrzym biedny
Mnich Piotr, na grobie Piotra apostoła
Klęczał w milczeniu wśród rycerzy koła
Z niemi w pokorze i dążności jednej! –
O! w tej to chwili wziąłem namaszczenie
I promień słońca na głowę mi spłynął…
Rzuciłem habit, a wziąłem odzienie
Którem już rycerz Piotr później zasłynął...
Tu głos Urbana ozwał się wśród tłumów
Głos w kilku słowach, co do serc, rozumów,
Tak wpadł jak promień iskry co oświeca,
Ciemnice ciemnic – i pożar roznieca!...
Ty rzekł:
Ty Piotrze! coś massy zachodu
Na wschód poruszył – masz tu sto tysięcy
Wojska przed sobą … wśród nędzy i głodu
Macie trwać dzieci tak kilka miesięcy,
A może z trudów pierw wam przyjdzie zginąć,
Zanim zdołacie do celu dopłynąć –