Przejdź do zawartości

Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Zygmunt Ławicz i jego koledzy.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Z kobietami nie udało mu się widocznie i stanowczo; Kaplicki wiedziéć musiał, że zgubionym on był w ich oczach. Trzeba go było wprowadzić w koło mężczyzn. Byli to w większéj części wieśniacy, w mniéjszéj znacznie zamożni i do wyższego towarzystwa zaliczający się mieszkańcy miasta. Rozprawiano tu o urodzajach, podatkach, upałach, mrozach, koniach, o zmianie gubernatora, Gambecie i księciu Bismarku. Przy dwóch stolikach grano w karty. Ławicza przedstawił Kaplicki kilku młodym ludziom, którzy mówili z sobą o zeszłorocznych wyścigach konnych i którzy, sami we frakach, szybkiém spojrzeniem orzucili tużurek przedstawianego im kancelisty, a bardzo grzecznie dotknąwszy dłoni jego końcem palców, rozmawiali daléj o zeszłorocznych wyścigach, o cyrku przebywającym w X., o polowaniach odbytych lub odbyć się mających w ich okolicy. W innéj grupie, z ludzi poważniejszych złożonéj, zajmowano się bardzo kwestą wyborów do parlamentu francuzkiego, a w innéj jeszcze rozprawiano o organizacyi i przypuszczalnych losach państwa Ottomańskiego. Przy dwu tych ostatnich grupach Ławicz stał dość długo, z uwagą przysłuchując się ich rozmowom, lecz żadnego w nich udziału nie przyjmując. Potém, z cieniem uśmiechu na ustach, odszedł w stronę salonu, w którym tańcowano.
Tańczono w téj chwili zawzięcie. Kaplicki z narzeczoną swoją prowadził w piérwszéj parze ocho-