Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Zygmunt Ławicz i jego koledzy.djvu/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czego mazura. Tańczył dziarsko i z zamiłowaniem; czuć było, że znajdował się we właściwym sobie żywiole; z twarzy jego promieniało szczęście i lał się kroplisty pot. Majestatyczną pannę Alinę mazur ożywił także. Wspaniale zawsze, lecz z wdziękiem, w błękitnych obłokach cała, płynęła przez salon u boku narzeczonego. Panna Jadwiga, z naprędce naprawionym ogoném swéj sukni, lekka i żwawa, tańczyła także z młodziutkim blondyném, który nie miał zapewne oczu marzyciela i książek nie pisał, ale tańczył ładnie. Oprócz tych dwóch, było tam jeszcze z ośm par tańczących. W mazurowych figurach zwijały się i rozwijały różnobarwe koła; ręce wyciągały się ku sobie; ramiona w czarnych rękawach obejmowały kibicie, świecące bielą odkrytych ramion; pojedyńcze pary, z twarzami w ogniu i uśmiechach, przelatywały salę; inne, w oczekujących postawach stojąc, do dźwięków muzyki i szelestu sukien mieszały szmery i gammy wciąż rwących się rozmów i śmiechów.
W drzwiach, rozdzielających dwa salony, młody mężczyzna, w czarnym tużurku i ogromnych rękawiczkach maślanego koloru, z ramionami skrzyżowanemi na wątłéj piersi stał i patrzał. Rzęsiste światło lamp i kinkietów pozwalało dojrzéć na jego czole widoczne ślady zmęczenia. Nie było to zmęczenie takie, jakie w téj chwili kroplami potu oblewało czoła tancerzy; ale takie, które zwolna i niewidzialnie,