Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Melancholicy 01.djvu/091

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dostać — pieniędzy: więc w jedno miejsce, w drugie, w trzecie, w czwarte. Tu, nadaremnością poprzedzających starań zrozpaczony, w brodę najpewniej, ale nie przysiągłbym, czy i nie w ręce także, całowałem brodate bóstwo złotej rzeki. Nic-by to przecież nie pomogło, gdyby nie znajomość bóstwa z bankierem, a zatem i niejaka wiadomość o moich stosunkach z jego domem i — córką Wzmocniłem ją wynurzeniem nadziei, której istotnie więcej, niż kiedy, posiadałem, zdobyłem, com ścigał, i wyjechałem za granicę. Jeździliśmy pięć miesięcy pełnych — jak oko. Przez czas ten, raz z Hiszpanii, drugi raz ze Szkocyi, pisałem do brodatego bóstwa i za każdym razem otrzymywałem — miłą odpowiedź. Zaryzykowawszy raz, ryzykowało się już dalej; ja zaś odbywałem podróż podwójną; przenosiłem się z Hiszpanii do Szkocyi i z Norwegii do Włoch, a zarazem z raju do piekła i z piekła do raju. Wreszcie na jednym z najwyższych szczytów Alp znalazłem się w raju kompletnym: powiedziała, że mię kocha... Wspaniała dekoracya, złożona z gór, skał, wynurzającego się wśród nich słońca i pod stopami naszemi płynących obłoków, godną była nas i naszej miłości. Byłem szczęśliwy; żaden szaraczek przybliżonego nawet, pojęcia o takiem szczęściu mieć nie może..