Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Westalka.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Adrya.

Jeszcze i to! Wiem teraz gdzie jest... cyt, usta! czekajmy...

Kornelia (do siebie).

Jeszcze i to! O dziecko nieszczęsne! (Odchodzi na stronę, chwieje się nieco). A teraz... co czynić?...

Prefekt Rzymu.

To już nie jest prostem zgaśnięciem ognia świętego: to już sprawa, obchodząca nie tylko najwyższego strażnika tego ognia (zwraca się do arcykapłana).... to złamanie najważniejszego z praw ojczyzny, dla państwa zła wróżba, dla narodu nieszczęście i hańba...

Kornelia (do siebie).

Ścigają ich, chwytają, wloką na plac Łotrów... O, jak boli!.. więc ból cudzy tak boli?!...

Prefekt Rzymu.

Tę rozpustę i ohydę, to znieważenie ziemi i nieba na własne oczy widzieli: edyl Sofroniusz i obywatel Waleryusz... Czy świadczycie?

Edyl Sofroniusz.

Na Jowisza gromowładnego przysięgam, że dzisiejszej nocy widziałem w ogrodzie dziewic Westy jedną z nich tak pogrążoną w całowaniu się i szeptaniu z jakimś młokosem, że nie usłyszała krzyku, który przerażenie wydarło ze mnie.

Kornelia (do siebie).

Obnażone ich ciała przed oczami tłumów krwawo smagają... Do samej ziemi gnę się, tak tłoczy mię ich hańba!