Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol IV.djvu/281

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

do bezrozumu, do szaleństwa, do zupełnego zaparcia się siebie saméj, do zupełnego rozbratu z dumą niewieścią. A jednak, Bóg mi świadkiem, że nie byłam odarta z poczucia dumy téj i głęboko czułam upokorzenie moje. Z gorącemi łzami modliłam się do Boga, prosząc, aby mi serce odmienił, gotowa byłam biczować siebie za miłość moję, tak, jak za cień myśli występnéj biczują się zakonnicy. Ale przestać kochać, nie leżało ani w naturze mojéj, ani w mojém przeznaczeniu. O! smutne, smutne było to przeznaczenie! Lata płynęły, serce moje wzbierało goryczą, dusza psuła się, ciało uginało. Okiem zazdrości pełném patrzyłam na niewinne i spokojne dziewice, na szczęśliwe narzeczone, na zacne żony i ubłogosławione matki. Czułam się powołaną do spełniania powinności rodzinnych, czułam się spragnioną spokojnego i zacnego szczęścia, a byłam sama, wciąż sama ze zgryzotą moją i z tą miłością dla ciebie nieszczęsną, któréj wykroić i wyrzucić z siebie nie mogłam, a która zapierała mi wejście na drogi upragnione! O! gorzkie, straszne wspomnienia! kędy było ich źródło? — w tobie! A jednak nie przestawałam cię kochać i nie było ofiary, któréjbym dla ciebie nie spełniła, i nie było cierpienia, którego-bym dla ciebie nie przeniosła. A ty, czyś choć jednę uczynił dla mnie ofiarę? Czy choć na chwilę, przez miłość dla mnie, zrzekłeś się swych pieszczotliwych nałogów? Czy choć raz sprobo-