Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol IV.djvu/278

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jéj babki, pośpieszyłeś coprędzéj, aby pojąć za żonę Rozalią bogatą, wtedy, gdy dla Rozalii ubogiéj zaszczyt ten był niepodobnym? Nie prawdaż, że dowiedziałeś się pan o chorobie i blizkiéj śmierci mojéj babki i że pośpieszyłeś dlatego, aby mnie zaślubić teraz, gdy jestem bogatą? O! jakże to pięknie ze strony pana! jak bezinteresownie! jak rycersko! Dziękuję panu z całego serca, ale teraz, gdy wiem już o pańskiém postanowieniu, proszę pana, abyś wyszedł temi samemi drzwiami, któremi wszedłeś, i więcéj nigdy nie stawał mi przed oczyma!
Cały ten potok wyrazów wymówiła prędko i z nadzwyczajném uniesieniem. Przy ostatnich słowach śmiała się głośno i przenikliwie, ale jednocześnie łzy jak groch sypały się po jéj rozpalonéj twarzy, z czarnych oczu, napełnionych wyrazem cierpienia.
Agenor milczał, głowę pochylił jeszcze niżéj i nieruchomy wzrok utkwił w ziemię.
Rozalia odetchnęła głęboko, z giestem niecierpliwości otarła łzy z twarzy i oczu i mówiła daléj:
— Czy pan sądziłeś, że wszelkie pojęcie o szlachetnéj dumie i uczciwości do szczętu wygasło we mnie? Czy pan tak sądziłeś, pośpieszając do mnie na wieść, że jestem, lub wkrótce zostanę bogatą? Czy pan myślałeś, że nie lepiéj było-by, nie szlachetniéj i nie dumniéj czekać, aż ja się do pana odezwę i zawołam: przybywaj! moje serce i bogactwo do ciebie należą! Nie! pan nie miałeś dość cierpliwości, aby