Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jeden z najpiękniejszych umysłów, jakie istniéć mogą. Wiele umiał, wszystko pojmował, pamięć miał niezmierną, łatwość wyrażania się wielką i zwroty mowy pełne wdzięku. Wszakże i umysłowa jego strona, lubo tak energicznie i w pełni rozwinięta, objawiała w sobie tę samę ujemną a uderzającą cechę, jaką wybitnie odznaczała się jego powierzchowność. Przy każdém niemal wypowiedzianém przezeń zdaniu, czuć było, że, doskonale utworzony przez naturę i długą wyrobiony pracą, umysł tego człowieka, cierpiał z jednéj strony, a cierpienie tworzyło na nim niby sztuczną narośl, psującą jego symetryczne i spokojne zarysy.
O ile mogłam spostrzedz, umysłowa ta narośl składała się ze zbytecznéj dumy, wciąż podsycanéj pilném strzeżeniem godności osobistéj, którą uważał jakby zostającą w ciągłém niebezpieczeństwie, i z ogólnego zwątpienia o ludzkości, a szczególniéj o tak zwanych wyższych jéj sferach i rządzących nią ustawach społecznych. Nie wiele było przedmiotów, o których-by mówił bez pewnego ironicznego układu ust i nagięcia głosu, co w doświadczoném oku, które na niego patrzyło, mogło wzbudzać pewne niedowierzanie. Ale dla mało doświadczonego, lub z wyłączną nań patrzącego sympatyą, musiało-by koniecznie stanowić powab i pociągającą oryginalność. Kilka razy, gdy patrzyłam na pana Władysława, na myśl mi przyszła Zosia, i doprawdy żałowałam nie-