Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol II.djvu/275

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

raj zabłysła mi nadzieja, że staną mi się one teraz daleko lżejsze...
Przy ostatnich wyrazach rozjaśniła się w istocie twarz mojéj matki! Sięgnęła do kieszeni, i wydobywając z niéj papier, w kształcie listu złożony, mówiła:
— Człowiek przez całe życie nie przestaje się uczyć; ja otrzymałam wczoraj naukę, jak nigdy nie należy sądzić o ludziach z pozoru. Oto, któżby się spodziewał, że pan Henryk, ten na pozór tak wielki egoista i człowiek zajęty wyłącznie zbieraniem majątku, ten człowiek, który, w tak oburzający prawdziwie sposób, oświadczał się o twoję rękę, dziś mnie właśnie przyjdzie z pomocą...
— Pan Henryk mógł ci, mamo, przyjść z pomocą? — zawołałam zdziwiona i z niedowierzaniem.
— Tak — z powagą odparła moja matka; — oto jest właśnie list, który wczoraj otrzymałam od niego, a w którym donosi mi, że nabył kilka summ, jakie należały się ode mnie ludziom nieuczciwym i niedelikatnym, którzy nietylko rujnowali mię lichwą, ale jeszcze nie dawali mi pokoju dopominaniem się o swą należność i grozili wystawieniem majątku na publiczną sprzedaż.
Pan Henryk pisze mi, że nabył te summy jedynie w chęci zwolnienia mnie od przykrych stosunków z podobnymi lichwiarzami, a będzie kontentował się daleko mniejszemi procentami, niż te, które oni wy-