Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol II.djvu/274

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ludzkie, tak często brzydkie i brudne, wtrącały-by cię wciąż w coraz głębsze rozczarowanie i niewiarę. Zabawy nie mogą ci starczyć, o wyjściu za mąż bez miłości i szczerego oddania się wybranemu człowiekowi i pomyśléć nie możesz. Cóżby więc stało się z tobą, gdybyś dłużéj przy mnie została? Jedni ciebie nie zechcą, innych ty nie zechcesz. Będziesz bawiła się ze smutkiem w sercu, będziesz tęschniła za czémś, cobyś mogła kochać i uwielbiać, stracisz zdrowie duszy i ciała... Nie, tak być nie powinno! Jestem matką! nie chcę, aby tak było; wolę nie widziéć cię, wolę, abyś z dala ode mnie była spokojną, zdrową, a może i została szczęśliwą! Jedź do ojca, Wacławo!
Rzuciłam się jéj na szyję i twarz jéj gorącemi okryłam pocałunkami.
— Matko moja! — zawołałam — droga, najlepsza moja matko! jakże ja cię opuszczę! jakże ja cię odjadę i zostawię samotną, z mnóztwem grożących ci przykrości i niepokojów?...
Uśmiechnęła się łagodnie, uścisnęła mię i rzekła:
— Moja droga, niepokoje, które zapewne masz na myśli, nie zmniejszą się w skutek twojéj obecności przy mnie. Miałam często kłopoty i przykrości majątkowe, to prawda, ale naprzód: przywykłam już do nich, powtóre, nie powinny one stać na zawadzie tam, gdzie idzie o twoje dobro; po trzecie, od wczo-