Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/369

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cze jak wyrok śmierci, słowa potępienia. Jam zgrzeszyła za młodu, to prawda; zgrzeszyłam dając się uwieść ślepemu instynktowi, zgrzeszyłam dziecinnem rozmarzeniem i nierozwagą. Ale gdy spojrzę w owe młode lata moje, w obec najstraszniejszego sędziego, bo w obec własnego sumienia, grzech ten błędem tylko nazwać mogę. Mima wyklętego miana jakie noszę, czuję, że jak ta najpromienniejsza gwiazda jasno w tej chwili świeci, tak w sercu mojem niby słońce przejasne i bez skazy, jaśnieje śród czci najwyższej ta idea, której moje położenie pozornie zaprzeczenie rzuca...
Chciała mówić więcej, ale głos jej zadrżał w najwyższem wzruszeniu, i rozpłynął się szeptem, niby pochłonięty wewnętrznemi łzami.
Pan Rawicki ujął jej obie ręce, i rzekł głosem stanowczym:
— Wierzę.
W tym jednym wyrazie zamknął cały świat uczucia i myśli. Nie wypuszczał ze swoich dłoni rąk Reginy, i po chwili milczenia mówił znowu:
— Teraz gdyś mi pani powiedziała wszystko, posłuchaj mię z kolei; posłuchaj słów o których niedawno jeszcze sądziłem, że nigdy już na usta moje nie przyjdą. Cierpiałaś pani, cierpisz i pragniesz szczęścia — i jam go zapragnął w całej pełni i potędze jego. Spytasz mię pani, czym go nigdy nie zdobył dotychczas? I owszem, bywałem w życiu szczęśliwy —