Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/272

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

woli czułam już dla niego sympatję; w myśli mej stanęły usłyszane czy wyczytane gdzieś słowa: woda cicha, najgłębsza!
Nieśmiałość nie należała znać do rzędu moich przymiotów czy wad — bo pierwsza przemówiłam pytając:
— Pan długo podróżował?
— Dwa lata — odpowiedział pan Alfred, silnie wpatrując się we mnie, zawsze szklannym, martwym wzrokiem.
— Jakie pan kraje zwiedził? spytałam znowu.
— Pół roku byłem we Włoszech i Francji — resztę czasu w Anglji przepędziłem — odrzekł nie spuszczając ze mnie wzroku.
— Dziwi mię to, rzekłam, iż pan tak wiele czasu poświęcił Anglji; jabym wolała Włochy lub Szwajcarję, a nawet Paryż.
Pan Alfred milczał przez chwilę — aż ze zwykłą sobie zimną krwią odpowiedział powoli.
— W Anglji są śliczne konie — bywałem na każdych wyścigach. We Włoszech i we Francji jest wiele pięknych rzeczy, to prawda, ale takich koni jak w Anglji, niema.
W tej chwili zaproszono mię do tańca i przerwano naszą rozmowę.
Przez dalszy ciąg wieczoru mało tańczyłam z panem Alfredem, bo młodych ludzi było bardzo wielu; każdego z nich mi przedstawiano, i z każdym tań-