Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/233

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

marku! A panu pisarzowi prowentowemu, jeśli go spotkacie, przypomnijcie, aby śród jarmarcznego tłumu nie zgubił pierścionka z turkusikiem.
Pięciu inżynierów na czele których szedł Rawicki, stanęli wśród drogi; zwrócili się ku równinie i zmierzyli wzrokiem wytkniętą chorągiewkami linję.
— Oszczędziliśmy dziś kompanji pięćdziesiąt tysięcy rubli, panowie, rzekł Rawicki — skracając drogę o całą wiorstę.
— A oprócz tego, dodał inny wiekiem i powagą postawy podobny do pana Stefana, sądzę że pozbyliśmy się kosztownej roboty przekopu, który na wytkniętej wprzódy linji byłby nieunikniony.
— A to wszystko kompanja zawdzięczać powinna panu, dorzucił cudzoziemskim akcentem mówiący, bardzo młody człowiek, którego ciemna twarz, żwawe jakby sprężynami wywoływane ruchy ciała, przenikliwe ogniste oczy pokazywały widocznie, że się na obcej urodził ziemi.
— Ja myślę, odrzekł pan Rawicki, że i bezemnie spostrzeglibyście byli panowie błędne poprowadzenie poprzedniej linji — ale im prędzej tem lepiej. Zasługą jaką mi kto przyznać gotow, rad się z panami podzielę, bośmy się wspierali wzajemnie; a jak dziś, to się niejeden z panów więcej niż ja nakrzątał, na dokuczliwym upale. Należy się też nam chwilka spoczynku i jakiś posiłek. Bo oto panu Klemensowi zapadły jakoś trochę, pełne zwykle jego policzki a i