Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/215

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

napływały purpurą. Aż nagłym ruchem załamała ręce, potem wyciągnęła je ku portretowi i szepnęła: on mię kocha! Potem opuściła czoło na obie dłonie, pochyliła głowę, i tak już stała jakby pogrążona w wewnętrznem zachwyceniu.
— Tak niezawodnie, on ją kocha — jak echo szepnął poza nią głos drugi. Był to Henryk, który stanąwszy przed chwilą w drzwiach pokoju i poraz pierwszy widząc portret swojej siostry wymalowany ręką inżyniera, ujrzał także i grę jej twarzy i dosłyszał jej ciche słowa.
— Tak, on ją kocha, myślał młody człowiek cicho przeszedłszy do innego pokoju, aby nie dać poznać siostrze, iż był świadkiem jej wzruszenia; — ale czemuż wyjechał? Ha! jest coś co ich dzieli!.. A ja który kocham ich oboje, nie mogęż nic uczynić dla nich?
W kilka godzin potem, Regina sama jedna siedziała na swoim balkonie. Od strony domu hrabibiny X. dochodziły ją gwarne głosy zabawy. Tego wieczora liczne towarzystwo zebrało się w salonach miejscowego bóstwa, a wszyscy rozmawiali o pani Różyńskiej,
— La dame noire — zjadliwie mówiła pani Klementyna — od tygodnia stała się niewidzialną. Nie wiecie co o niej panowie? dodała zwracając się do młodych ludzi.
— Pani Różyńska chora jest podobno i nie przyjmuje nikogo — odpowiedział hrabia August.