Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lekko zadrżała, odwróciła oczy i powstawszy zbliżyła się do brata.
— Henryku, rzekła stłumionym głosem kładąc rękę na jego ramieniu — powiedz mi co to jest nadzieja?
A gdy brat patrzył na nią zdziwiony nieco, wyjęła ze stojącego obok bukietu łodygę otoczoną puszkiem przekwitłego kwiatu, i dmuchnęła. Biały puszek jakby drobniuchnemi piórkami rozwiał się na wszystkie strony.
— Oto, Henryku, jeszcze ciszej rzekła Regina — oto jest obraz wszystkich nadziei ludzkich.
A nim Henryk zdołał odpowiedzieć, już się za nią drzwi jej pokoju zamknęły.
Długo na te drzwi patrzył brat kochający siostrę i myślał; aż przesunął rękę po czole i szepnął.
— Czyżby to już dalej zaszło z nią, niż sądziłem? Czemuż on wyjechał! Biedna Regina?
Regina stała u okna swego pokoju wpatrując się w burzę, na dobre już w tej chwili szumiącą na dworze. Gwałtowny huk wiatru łączył się z łoskotem spienionej Rotniczanki; drzewa schylały się jakby zgnębione przemocą niewidzialną; duże krople ulewy z trzaskiem uderzały o szyby okien. Może w tej burzy co szumiała przed nią, kobieta widziała obraz własnych w owej chwili poczuć; może porównywała ten chmurny, zimny i pełen posępnych odgłosów dzień z owym słonecznym, jasnym porankiem, w któ-