Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/194

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Brat nie odpowiedział, rzucił jakby z niechęcią kapelusz i szerokiemi krokami przeszedł parę razy salonik.
— Wystaw sobie, rzekł wreszcie stając przed siostrą, Stefan wyjechał.
Regina podniosła głowę, wpatrzyła się w brata i jakby nie rozumiejąc słów jego spytała.
— Co ty mówisz? Henryku.
— Byłem przed chwilą u Stefana, mówił brat z wyraźnem zmartwieniem — i zamiast niego znalazłem tylko jego list — tojest króciuchną kartkę, w której mnie prosi abym uporządkował jego papiery jakich w pośpiechu ułożyć sam nie mógł, i w której żegna mnie i ciebie na wypadek, jeśliby przed wyjazdem ztąd naszym nie mógł wrócić.
Regina patrzyła ciągle na brata, twarz jej coraz bardziej bladła, oczy stawały się szklanne.
— I nie napisał kiedy wróci? spytała po chwili głosem, który jakby z ciężkością wychodził z jej krtani.
— Nie, odrzekł Henryk — pisze tylko że ważne sprawy powołują go nagle gdzieindziej i może na długo.
— A! czy tak! szepnęła kobieta tak cicho, że słowa tego nie dosłyszał nawet jej brat — i znowu wpatrzyła się w ogień.
Ale w owej chwili inne już całkiem niż wprzódy obrazy musiały jej przedstawić się w płomykach — bo