Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Pani Z. ma ładne wnuczki? rozśmiała się pani Izabella.
Na tę wzmiankę cień niezadowolenia przemknął po twarzy Henryka.
— Panny S. są rzeczywiście bardzo ładne i miłe, a przedewszystkiem ukształcone i dobre — odrzekł sucho.
— Hrabina poleciła mi najusilniej prosić państwa abyście byli dziś u niej na herbacie. Il y aura je crois beaucoup de monde — i wielką krzywdę wyrządzicie państwo całemu towarzystwu, jeśli nie zechcecie przybyć. Czekamy więc państwa, mówiła powtarzając i żegnając Reginę — a jeżeli pani nie przybędzie, będę chyba myślała, que vous vous clôitrez, ou bien que vous portez un deuil de coeur. Adieu méchant — dodała z uśmiechem, dotykając dłonią rękę Henryka.
— Czemże zasłużyłem na ten epitet? z ironją spytał młody człowiek.
— Vous étes cruel! szepnęła już u drzwi pani Izabella, i raz jeszcze zapraszając do hrabiny Reginę, wyszła.
Brat i siostra spojrzeli na siebie i uśmiechnęli się oboje.
— Pojedziesz do Hrabiny? — zapytał Henryk.
— Sama nie wiem, nie mam wcale do tego ochoty.