Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Teraz chcę ci coś napisać o sobie, a raczej o tem co mię otacza. Śmiać się będziesz, Zygmuncie, bo wystaw sobie tylko: pisać ci będę o kobiecie! Dziwnem ci się to wyda zapewne — lecz ztąd dla ciebie filozofa wypłynie nauka, ażebyś przywykł niczemu się nie dziwić, pomny na słowa Szekspira: bywają na świecie rzeczy, o których ani się śniło filozofom. Komu innemu, możebym nawet nie pisał tego, co mi w tej chwili myśl pod pióro przynosi; bo wyznam ci, że śmieszność była zawsze i jest dla mnie bardzo niepowabną rzeczą, której nie ulegałem nigdy. Ale z tobą mój Zygmuncie, co innego. Siedzieliśmy niegdyś razem na uniwersyteckich ławkach; potem patrzyliśmy wzajemnie w istnienia nasze jak w księgi otwarte; zresztą jesteś filozofem, fizjologiem i psychologiem, a te trzy nauki wytłumaczą ci to, co jest obecnie we mnie i o czem ci powiem”.
„Czy pamiętasz Henryka Tarnowskiego, tego młodego człowieka o południowej twarzy, i gorącej ukraińskiej naturze, którego spotykałeś ze mną w Paryżu i Dreźnie? Musisz go pamiętać — bo jestto jedna z osobistości żywotnych, młodych i pięknych, które wrażają się w pamięć spostrzegacza. Otóż przed tygodniem spotkałem go tu w D***; zmężniał, wypiękniał jeszcze duszą i ciałem, a zawsze szlachetny jest i dzielny. Z nim razem przyjechała tu jego siostra, pani Regina Różyńska, o lat kilka młodsza od niego.”