Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Na prowincyi vol 1.djvu/206

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nia, a urządzono z niego salę do tańca. Tam, na świeżo wybielonych ścianach, pozawieszano kinkiety roboty Alexandra i owito je wieńcami z nieśmiertelników i chabru; pod ścianami ustawiono wszystkie krzesła, jakie się dały zebrać w całym domu; u okien urządzono klomby z przesadzonych w wazony kwitnących róż i innych roślin. Inny znów pokój, zwykle pusty, a obszerny, obrócono na salę jadalną; zresztą na posadzkach leżały gdzie niegdzie świeżo kupione dywany, w złym wprawdzie gatunku, ale nowe i kwieciste; po stołach stały lampy, a po całym domu kręciło się kilku najętych lokajów w białych bawełnianych rękawiczkach. Dwóch kucharzy hrabiny sporządzało w kuchni pasztety, torty, lody, limoniady i t. d. Alexander zaś, od rana ubrany, ufryzowany, uperfumowany, biegał z kuchni do kredensu, z kredensu do pokojów, dysponował, poprawiał, ustawiał, czuł się widocznie w swojéj sferze, a żadnéj nie opuścił sposobności, aby nie pocałować w rękę ojca lub matkę i nie przymilić się do nich, czém rozmarszczał czoła i rozpogadzał zakłopotane oczy rodziców, odurzonych i zmartwionych tym, tak niezwykłym dla nich, a tak kosztownym gwarem i zamętem w domu.
Gdy nareszcie, o zmroku, na dziedzińcu Adampolskim zapaliły się kolorowe latarnie, w pokojach zapłonęło mnóztwo świateł, wszystko tam wyglądało dość ładnie i gustownie. Znać było wprawdzie w całém urządzeniu pośpiech, dorywczość, łataninę i oszczędność, nie