Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Na prowincyi vol 1.djvu/207

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

było tam owéj łatwéj i bez zarzutu elegancyi domów z dawna przywykłych do podobnych przyjęć; ale téż, dzięki gustowi i sprytowi Alexandra, nic nie wydawało się śmieszném, a nawet oczom mieszkańców prowincyi, którzy nic wspanialszego nie widzieli, wszystko mogło się wydać piękném i wykwintném. Muzyka, sprowadzona z powiatowego miasta i złożona z czterech skrzypiec, basetli i klarynetu, umieszczona była w małym pokoiku, przylegającym do sali, w któréj miano tańczyć, przy drzwiach, osłoniętych ponsową firanką i ozdobionych szerokiemi gałęziami bluszczu, pożyczonego z oranżeryi hrabiny.
Zabawa u dzierżawcy była dla całego sąsiedztwa gratką nielada. Poważni ludzie pośpieszyli na preferansa i pogadankę o wiadomościach gospodarskich i gazetowych; matki rade były, że w liczném zebraniu pokażą swe córki; panny drżały na samę myśl o stroju, muzyce i tańcach, a przytém serduszka ich biły, jednéj do tego, drugiéj do owego z młodych sąsiadów; młodzież pośpieszyła téż chętnie, bo i ich serca biły, jednego do téj, drugiego do owéj z młodych sąsiadek.
To téż zaledwie zmrok zapadł, przeszło sześćdziesiąt osób napełniło zaimprowizowane salony Adampolskiego domu. Przy stolikach kartowych zasiedli niemłodzi dzierżawcy z sąsiedztwa, kilku właścicieli niewielkich folwarków, dwóch czy trzech urzędników z X., a nawet ze trzech komisarzy z admini-