Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Na prowincyi vol 1.djvu/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Siedmnasty rok ma swoje prawa! Niech mię Bóg broni, abym się im sprzeciwiał!
I sam przywiózł jéj z powiatowego miasta białą krepową sukienkę, różową szarfę i różany wianek na głowę.
Nadszedł nareszcie dzień Św. Anny, dzień z niecierpliwością oczekiwany przez całe sąsiedztwo. Wnętrze Adampolskiego domu zmieniło się, jakby za dotknięciem rószczki czarnoksięzkiéj. A był to dom wcale nie ciasny, bo służył niegdyś za rezydencyą rodzicom hrabiny: pokoje w nim były obszerne; posadzki, niegdyś piękne, dochowały jeszcze resztek gładkości i połysku; na ścianach, pomalowanych w jaskrawe barwy, ale trwałym staroświeckim sposobem, gdzie niegdzie tylko znaczne były uszkodzenia, ręką czasu dokonane. W bawialnym więc pokoju, na miejscu prostych jesionowych sprzętów, stanęły wcale zgrabne mahoniowe mebelki, kupione sekretnie za pożyczone od Szlomy pieniądze. Pana Jerzego wyrzucono z sypialni i gabinetu, wraz z łóżkiem, parawanem i z staroświeckiém biurkiem, pełném ksiąg rachunkowych, a w obu pokojach ustawiono natomiast stoliki do kart i przekąsek; toż samo stało się z sypialnią pani Jerzowéj, z któréj sztuki szarego płótna, naprzędzione motki i podobno kosz z kurą, wysiadającą na jajach, poszły na tymczasowe wygnanie do pokoiku Antosi w oficynie. Z najobszerniejszego pokoju wyniesiono magiel, kufry z bielizną i deskę do prasowa-