Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Na prowincyi vol 1.djvu/056

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pieru. Podniósł go z podłogi i mimowolnie rzucił nań okiem; kilka wierszy drobném i wprawném pismem było na tym papierze. Pan Andrzéj sądził, iż są to notaty z poważnego dzieła, w którém się papier znajdował i przeczytał:
„Widziałem ją dziś, dobrą i piękną, jak Anioł. W oczach jéj było niebo dobroci, na ustach raj rozkoszy.“
„Kobieta dobra i piękna, to dla mężczyzny źródło, z którego on co chwila czerpie szczęście i siły na surowe i pracowite życie.
„A taką jest ona.
„A ona będzie moją!“
Pan Andrzéj uśmiechnął się i rzekł do siebie:
— Nie potrzebniem to przeczytał, ale nie spodziewałem się, aby dwaj uczeni mężowie, Kołłątaj i Czacki, byli powiernikami marzeń miłosnych.
Włożył kartkę do książki i książkę postawił na półce. W téj samej chwili ozwał się obok niego wesoły głos Bolesława.
— Uważam, że pana zajęła nieco biblioteczka moja. Połowa jéj, ta mianowicie, która składa się przeważnie z dzieł minionych stuleci, dostała mi się po ojcu, drugą sam dokupiłem.
Pan Andrzéj podniósł wzrok i po chwili milczenia rzekł gorąco:
— Daj Boże, aby syn pana, jeśli go kiedy miéć będziesz, tak samo snuł daléj poczciwą i rozumną