Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Meir Ezofowicz.djvu/097

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
V.

Meir nieobecnym był w domu w czasie odwiedzin rabbina. Wcześnie bardzo dom opuściwszy, skierował się ku najbardziéj oddalonym od środkowego placu ulicom miasteczka. Tu znalazł się śród domówstw malutkich, nadzwyczaj ubogich, z których żadne nie miało więcéj, jak po dwa drobne okienka, przed których progami stały szerokie, cuchnące kałuże i które owiewało dokoła duszące, ciężkie powietrze. Z czarnych kominów domków tych wydobywały się cienkie bardzo nici dymu, zdradzające szczupłością swą szczupłość gotowanéj tam strawy; przegniłe i upadające płoty otaczały malutkie podwórka, zasypane śmieciem; tu i ówdzie widniały z za nich wązkie zagonki ziemi, porosłe zrzadka mizerném warzywem. Przed nizkiemi drzwiami, kobiety chude, z ciemnemi, zbolałemi twarzami, w szafirowych kaftanach i zrudziałych perukach, prały w baliach szarą, grubą bieliznę; zgarbione i zgrzybiałe niewiasty, siedząc na ławkach, robiły pończochy z błękitnéj lub czarnéj wełny; dziewczęta młode, ale opalone, w brudnéj odzieży i z roztarganemi włosami, doiły chude kozy.
Była to dzielnica miasteczka, zamieszkiwana przez najniższą warstwę ludności Szybowskiéj, przybytek ubóztwa, nędzy nawet, brudu i chorób.
Przy środkowym placu stojące domowstwa Ezofowiczów, Kalmanów, Witebskich i Kamionkerów, pałacami rozkoszy wydawać się mogły wobec siedlisk tych ludzkich, których sam zewnętrzny widok przywodził na myśl wyobrażenie ziemskiego czyśćca.
Nie dziw. Tam, przy placu, mieszkali kupcy i uczeni, arystokracya zatém wszelkiéj izraelskiéj gminy; tu gnieździła się rzemieślnicza i wyrobnicza ludność, gmin zarabiający na życie pracą rąk nie głowy, a z pośród którego nikt prawie wywieść się nie mógł z żadnéj starożytnéj rodziny, ani pochlubić się posiadaniem w swym rodzie — bogacza lub uczonego.
Jakkolwiek wczesny to był jeszcze ranek, wszędzie tu już rozpoczętą była praca codzienna. Z za mętnych szybek drobnych okienek widać, podnoszące się wciąż i opadające, rękawami koszul okryte, ramiona krawców i szewców. Za cienkiemi ścianami dzwoniły narzędzia blacharzy i stukały młoty