Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/269

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mego pozostanie dopóty, dopóki mi się to będzie podobało...
Uległe, rozbawione, wpół pijane, porwały się z miejsc swych przez króla wezwane niewiasty i jak motyle różnobarwne ku nowej swej towarzyszce biegły. Z nią zaś, z Melissą, stała się rzecz nagła i tajemnicza. Przy słowach królewskich, szybkim jak błyskawica ruchem, porwała się z siedzenia i stanęła zrazu sztywna, blada. Potem, osunęła się na klęczki i pyszne zwoje bronzowych włosów tak gwałtownie na twarz zsunęła, że oplatające je perły białym gradem posypały się z pod jej palców. Był-że to grom radości, albo boleści, druzgocącego wstydu lub szalonej dumy? Nikt nie dowiedział się o tem, bo klęczącą, zwojami włosów osłoniętą i gradem pereł rozpłakaną, otoczyły perskie kobiety i szczebiocząc, śmiejąc się, tysiąc pieszczotliwych nazw jej nadając, ze stopni tronu sprowadziły. Ale po spłynięciu tej fali drobnych stóp i purpurowych albo żółtych sukien, na jednym z tych stopni ukazał się człowiek bardzo młody, w tunice bogatymi haftami okrytej i przewiązanej drogocennym pasem, w mitrze, której opale oświecały twarz ściągłą i śniadą, nad bogate hafty i tęczowe opale piękniejszą. W postawie,