Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/242

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tu palcem z wielką pieczęcią na Bubaresa i Toraksa wskazał, a satrapa Lidyi, Artafernes, jak sprężyną rzucony, na łożu się podniósł i ręce splatając, śpiesznie mówił:
— Gniew twój, o najwyższy! ściągnąłbym na siebie, gdybym ci nie oznajmił, że Pytyon Lidyjczyk, w zamian synów swoich i chcąc ich od niebezpieczeństw wojny uchronić, złożył kiesy złota, za które w Abydos kupiłem i uzbroiłem pięćdziesięciu Scytów, jakoteż nawie jednej dostarczyłem dziesięciu Fenicyan.
Przestraszonym wydawał się Artafernes i wzrok jego od twarzy królewskiej latał ku twarzom Pytyona i jego synów. Lecz Kserkses z pobłażliwym ruchem dłoni odpowiedział:
— Nie dziwi mię, że mąż tak dostojny jak ten Lidyjczyk do widoku synów swoich, zmieszanych z pospólstwem wojskowem, odrazę uczuwał. Godni są oni najwyższych miejsc w mojem wojsku; otrzymają je też w mojej miryadzie nieśmiertelnych...
Tu wśród zadziwionych, ale milczących biesiadników wzrokiem wyszukał dowódcę pułków perskich, Otanesa, i zapytał:
— Nie odzyskaliż zdrowia dwaj młodzieńcy z Persepolis, których dla ciężkiej niemocy pozo-