Strona:PL Edgar Wallace - Tajemnicza kula.pdf/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Czy widziała go pani dziś w nocy?
— Nie — odrzekła — przysięgam, że nie widziałam go dziś w nocy!
— Od kiedy była pani w domu?
— Od dziesiątej.
— Na pewno? — zapytał łagodnie. — Policjant na rogu ulicy powiedział mi, że pani wróciła znacznie później.
— Może było później — przyznała — ale nie widzę, dlaczego miałoby to pana interesować?
— Gdzie była pani wieczorem, miss Martin? — zapytał.
— Byłam w teatrze — w „Apollo“.
— Sama?
— Tak. Często chodzę sama.
Detektyw wstał i włożył do kieszeni paczkę kwitów.
— Czy nie uważa pani, że byłoby lepiej dla wszystkich wmieszanych, gdyby powiedziała mi pani dokładnie to, co pani wie o morderstwie?
— Nic nie wiem! Nie wiedziałam, że stała się tak okropna rzecz!
— A jednak czekała pani na mnie — rzekł Trainor, a w głosie jego drżało oskarżenie.
— Nie oczekiwałam nikogo — rzekła.
Litość brała, gdy się patrzało na jej rozpacz.
— Przypuśćmy, że powiem pani — Trainor mówił z rozwagą — że widziano panią w pobliżu Braymore House między 10 a 11?
Był to najodważniejszy bluff, ale udało mu się, gdy wymyślił owego mitycznego policjanta, który widział, jak wracała do domu. Jeżeli rzeczy miały się tak, jak mu się zdawało, to było prawdopodobne, że wczoraj udała się w pobliże Braymore House.
Odpowiedź jej zaskoczyła go.