Strona:PL Edgar Wallace - Tajemnicza kula.pdf/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z drzewa imitującego bronz, z telefonem. Koło wgłębień okiennych zasłoniętych jedwabiem, stało małe biurko. Rozglądnęli się, ale nie było Louby.
— Co to?
Policjant wskazał. Był to jedwabny szlafrok zarzucony na krzesło. Brown podniósł go i krzyknął — popatrzał na ręce, gdyż rękawy szlafroku przesiąknięte były krwią.
— Nie dotykać się tego — rzekł. — Proszę uważać, doktorze — więcej jest czerwieni na podłodze.
Spojrzeli na piękny kominek. Był pusty. Pośrodku leżał tylko mały stos popiołu. Na lewo od kominka wskazał Miller na drzwi.
— Tam jest sypialnia, tam — szepnął drżącym głosem.
Brown otworzył drzwi i wszedł. Światło płonęło w srebrnych świecznikach. Na niskiem łożu leżał trup Emila Louby. Nie potrzeba było badania lekarskiego. Głowa jego była okropnie strzaskana.
— Okno jest otwarte — rzekł Brown — dokąd prowadzi? — Przeszedł i wyglądnął. — Wyjście w razie pożaru? Proszę zejść do drugiego policjanta i dokładnie przeglądnąć ogród. To tłumaczy nieobecność klucza w zamku. Morderca uciekł tędy — z kluczem w kieszeni.
Ujął słuchawkę i zażądał centrali.
— Jestem urzędnikiem policyjnym — rzekł — i chcę wiedzieć, kto telefonował tu dziś wieczorem.
Czekał przez chwilę.
— Raz telefonowano o 9.50 do Nr. 12703 Mayfair.
Brown skinął — to był Nr. Elect-Clubu.
— Teraz poproszę o Scotland Yard — rzekł — Treasure 850.
Wrócił do sypialni.
— Posłałem po inspektora Trainor. To sprawa, której nie chcę sam rozpoczynać. Byłem uprzedzony do Louby