Strona:PL Edgar Wallace - Tajemnicza kula.pdf/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Hallo? Leamington! Jeszcze pan nie odszedł? Dobrze się pan bawił?
— Tak, dziękuję.
— Dlaczego nie gra pan? Lady powiada, że nigdy nie udaje się pan do pokojów gry. Beryl gra — to dziewczyna do rzeczy!
Frank zgniótł słowa, jakie mu się cisnęły na usta i zauważył:
— Nie mogę sobie pozwolić na takie stawki, na jakie grają pańscy przyjaciele — i Beryl zresztą także nie. Lubię bridge’a, ale bridge grany funt za punkt — to ruina!
Sir Harry zmarszczył czerwony nos w złośliwym grymasie.
— Zdaje mi się, że Beryl może o tem sama wyrokować. Ma własne pieniądze. Ojciec zostawił jej majątek, kochany chłopcze!
— Zostawił jej bardzo mało! — rzekł Frank, a sir Harry wzruszył ramionami.
— Czy mogę zauważyć wobec tego, że Beryl jest zaręczona z panem, że nikt nie jest bardziej kompetentny do dawania jej rad, niż pan sam — rzekł sarkastycznie. — Bo nie prawdopodobne, by mnie się mogło udać powstrzymać ją, jeśli się to panu nie udaje!
Mężczyźni i kobiety schodzili szerokiemi schodami, zapinając płaszcze i futra. Frank przyglądał się im, ale nie było między nimi Beryl. Wkońcu nadeszła ostatnia z wysokim, tęgim mężczyzną, mówiącym z nią z pewnego rodzaju poufnością, która wywołała rumieniec na twarzy młodzieńca.
Zatrzymali się na dole schodów, a wysoki człowiek mówił zniżonym głosem. Frank widział, jak dziewczyna skinęła, a potem szybko pośpieszyła ku niemu.
— Bardzo mi przykro — rzekła szybko — żeś czekał, ale ja doskonale mogłam sama pójść do domu.