Strona:PL Edgar Wallace - Tajemnicza kula.pdf/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Najzupełniej pewny.
Wyjął paczkę kwitów z jej podpisami i podał jej.
— Nie miałam pojęcia, że podpisywałam na tak wielkie sumy! — zawołała i podała mu z powrotem. — I pan chce tych pieniędzy — dlatego chciał się pan widzieć ze mną...
— Droga pani! Wszystko to dawno byłoby spalone, gdyby nie nieszczęśliwy stan mych interesów — odrzekł. — Ale ja sam poniosłem wielkie straty i zmuszony jestem ściągnąć wszystkie wierzytelności.
— To znaczy, że pan nie może czekać?
— Nie mogę. Wnet opuszczam Londyn i potrzebuję pieniędzy na spłacenie długów przed wyjazdem.
— Oczywiście — ma pan prawo. Żałuję, że przedtem nie uregulowałam, ale ja — ja —
Drżąc zagryzła wargi.
— Niema pośpiechu — dzień — dwa — rzekł łagodnie.
— Naprawdę, nie wiem, jak to panu zapłacę — zawołała z rozpaczą — to znaczy w kilku dniach... Ja —
— O, pani może! Zupełnie łatwo! — odrzekł przysuwając krzesło tuż do niej. — Może mi pani stokrotnie zapłacić — jeśli pani zechce...
— Jak? — zapytała odsuwając się tak daleko, jak pozwoliła poręcz krzesła, a strach przed finansową grozą ustąpił chwilowo wstrętowi, nieufności i bojaźni, jaką wywołało jego zachowanie się.
Starał się ująć jej rękę, ale cofnęła ją.
— Są skarby większe od pieniędzy — rzekł. — Są te, w których niema długów — żadne moje lub twoje... Gdyby pani była moją żoną, dziesięć tysięcy razy po pięćdziesiąt tysięcy funtów to byłby drobiazg, którego — bym się nie zawahał wydać na przyjemności pani. I wnet byłbym znów bogaty, Beryl... z tobą u boku nie ma rzeczy,