Strona:PL Edgar Wallace - Tajemnicza kula.pdf/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Chociaż uśmiechała się, gdy zbliżali się do murem otoczonego ogrodu domu na pagórku, jednak przystanęła nagle, gdy postać Karola Berry wyłoniła się przed nimi. Cofnęła się do Louby, ujrzawszy w oczach tego człowieka nienawiść. Jeżeli próbowała zapomnieć odrazy do niego, to on nie zapomniał jej poprzednich sądów o nim.
Uśmiech jej zamarł. Drżała.
— Chodźmy — rzekła do Louby. — Jest mi zimno.

ROZDZIAŁ V.
Perłowa szkatułka.

— Moja droga Kate! Nic nie sprawi mi większej przyjemności, jak uwolnić cię cd moich wad. Proszę cię, nie martw się już tem więcej.
Spojrzała na niego ponuro, przyzwyczajona już do szyderczego uśmiechu jego ust i gładkich kpin jego głosu. Nawet jego obrażające spojrzenie, jego jawna pogarda w odważnych oczach dawno przestała działać na nią i nie spuszczała już wzroku.
Z rozchylonemi ustami czekała na wytłumaczenie ostatnich słów, przeczuwając nowe podłości. Lekka kpina jego tonu i jego dobry humor nie wróżył jej. nic dobrego. Bo po jego widocznych objawach, że ona mu się znudziła, następowały jego szorstkie złe humory — szczególnie po jego złości, która wybuchła dopiero przed godziną.
— Miałem nieszczęście nie podobać ci się ostatnio — mówił dalej i zrobił lekki gest. — Boli mnie to! Ale mam nadzieję, że będę zawsze stawiał na pierwszym planie szczęście kobiety, a nie szczęście własne.
Zapalił cygaro, rzucając zapałkę w zamglony ogród.