Strona:PL Edgar Wallace - Tajemnicza kula.pdf/215

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Usiadłszy przy biurku zapaliłem fajkę. Byłem na przełomie życia.
— Nie mogę powiedzieć. Ona jest w Londynie, z Berry’m.
— Berry, to nazwisko tego człowieka, który był ongiś pańskim asystentem. To on?
Skinąłem.
— Oczywiście ona nie z nim uciekła — ona odjechała z Loubą. Berry dał jej swe nazwisko za zasłonę!
Długi czas paliłem w milczeniu — potem opowiedziałem mu wszystko...
— O, czemu to nie ja — szepnął. — Szkoda, że nie ja!
— To szczęśliwie, że się tak nie stało. Ja jestem już stary i kończę swe życie. Umrę zupełnie spokojnie z tą świadomością, że zabiłem tego łotra.
— Nikt nie umrze — rzekł szorstko. — Musimy znaleść Kate. A ten jej mąż —
Przeczytałem już listy Kate do Louby, które wziąłem przy drugim pobyciu w mieszkaniu, więc mogłem opowiedzieć mu coś o ich stosunku.
— Musimy ją wydobyć! — rzekł. — Ale co zrobimy z jej mężem? Gdy go zaaresztują, cała rzecz wyjdzie na jaw.
— Niema powodu, dlaczego miałby on być zaaresztowany — rzekłem i nie zdaje mi się, bym w całem swem życiu czuł się kiedy tak wesoły, jak wtedy. — Przecież ja go zabiję.
Brown wpatrzył się we mnie.
— Oszalał pan!
— Zabiję go — powtórzyłem — za to, co uczynił Kate i panu nie wolno stanąć mi w drodze. Chcę tylko jednej rzeczy: jakiegoś miejsca, gdzie mógłbym ją zaprowadzić i stworzyć jej jakąś przyszłość.