Strona:PL Edgar Wallace - Tajemnicza kula.pdf/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jednak Miller otworzył drzwi dwu gościom, których nie odważył się odprawić na własną odpowiedzialność. Poprosił, by poczekali i zapisał ich nazwiska. r
— Kto to taki? — zawołał Louba, gdy Miller zapukał do drzwi, zamkniętych na klucz.
Dziewczyna zerwała się przerażona, gdy usłyszała nazwiska:
— Ojciec! O, wypuść mnie stąd! którędy?
Porwała swój płaszcz i kapelusz, ubierając się w drżącym pośpiechu.
— Nie możesz pójść teraz schodami dla służby. Pozostaje okno. Może lepiej nie będę się z nimi widział — rzekł Louba.
— Musisz! Inaczej mógłby podejrzewać. W jaki sposób mogę się wydostać przez okno?
— Przez wyjście na wypadek pożaru. Spuszczę drabinę. Ale gdy dostaniesz się na dół, zadzwoni alarm. Musisz pobiec dokoła domu szybko, zanim ktoś cię nie ujrzy. Nie bój się, dojdziesz bezpiecznie.
Wściekle szarpał okno, by otworzyć. Opierało się. Podszedł do drzwi, za któremi czekał Miller.
— Co jest z tem przeklętem oknem? — zapytał.
— Zakrętki na dole, proszę pana...
Louba zaświecił elektrykę i powrócił do okna, które próbowała otworzyć przerażona dziewczyna, łkając prawie, gdy daremnie szukała małych zakrętek.
— On nie może podejrzewać, że to ty — rzekł Louba, gdy rozdzierał sobie palce i klął w myślach, usiłując odkręcić zakrętki. — Lepiej odprawię ich.
— Nie! nie! — dziewczyna przeraziła się. — On widział, jak wtedy rozmawialiśmy — obawiałam się zawsze, że się domyśli! Muszę odejść, choćbyśmy mieli rozbić okno!
Odkręcił wkońcu i okno otwarło się. Bez słowa pożegnania, opanowana tylko chęcią ucieczki od winy, zbiegła przez