Strona:PL Edgar Wallace - Tajemnicza kula.pdf/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Czy poprosi pani mr. Browna, by zadzwonił do Scotland Yard, gdy tylko wróci — rzekł inspektor.
Kobieta obiecała to.
Wówczas zbliżała się już dwunasta. Gdy szukał sposobu wyśledzenia komisarza, przyszedł mu na myśl doktór Warden. Z pewną trudnością udało mu się wmówić w taksistę, że koniecznie musi go zawieźć na Devon Street.
Numer 863 Devon Street był domem doktora Wardena, chociaż zajmował tylko dwa piętra, a niższe dzielił z drugim lekarzem. Zadzwonił i po długiej chwili usłyszał kroki w korytarzu. Drzwi otworzył sam doktór. Prawdopodobnie wstał z łóżka, gdyż był w szlafroku i pyjamach.
— Kto tam?
— Doktorze, to ja, Trainor. Szukam mr. Browna. Nie mogę go nigdzie znaleść.
— Proszę wejść — rzekł doktór. — Stało się coś złego?
— Staram się znaleść mr. Browna, by zdać mu sprawozdanie z dalszego ciągu sprawy Louby — rzekł Trainor. — To ważne, by dowiedział się o tem dziś w nocy. Przykro mi, że przeszkodziłem panu, ale sądziłem, że może tu jest.
Doktór potrząsnął głową.
— Prawdopodobniejsze, że się zgubił we mgle. [...] godzinę — to dziwne, gdyż od miesięcy nie odwiedzał mnie wieczorem.
— O której to było? — zapytał szybko Trainor.
— Która jest teraz? — doktór spojrzał na zegarek. — Musiało to być gdzieś po dziesiątej — rzekł.
— Wyglądał podniecony? zdenerwowany?
— Nie — rzekł doktór zdziwiony. — Dlaczego miałby być zdenerwowany?
— Dlatego — nie wiem, dlaczego. Bardzo mi to przykre, doktorze. Ach, gdybym nie był w to wszystko wmieszany!
Opowiedział zadziwiające nowiny.