Strona:PL Edgar Wallace - Tajemnicza kula.pdf/179

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Ja tego nie zrobię — rzekła. — Wykonaj sam swą brudną pracę.
— Czy przepiszesz to, Kate, czy mam tak uczynić, byś żałowała, żeś się kiedykolwiek urodziła? Wiem, o kim myślisz. Myślisz o tym twoim policjancie!
Nie odrzekła, ale wyciągnęła rękę, wzięła pióro i przepisała zeznanie. Czekał, aż skończy, potem złożył papier, który sam napisał i schował do kieszeni, by zniszczyć go przy pierwszej sposobności.
— Teraz poczekaj trochę — rzekł. — Po „Niech Bóg mi przebaczy“ dodaj: „Mój mąż nic o tem nie wie.“
— Ta kobieta miała męża? — zapytała.
— Wszystkie czcigodne kobiety są zamężne — zachichotał Berry. — Dalej, pisz to: „Mój mąż nie jest odpowiedzialny i proszę go o przebaczenie za ten okropny czyn, jakiego dokonałam.“
Pisała, a on wziął od niej papier i dokładnie przeczytał.
— Ładnie! — głos jego drżał, gdy klepał ją po ramieniu. — Wierz staremu Charlie! On już wszystko przeprowadzi! Jeśli mamy choć trochę szczęścia, to będziemy z powrotem w Rumunji od dziś za tydzień!
Do wieczora nie było go w domu. O szóstej, gdy piła herbatę, zagotowaną na wygasającym ogniu, wszedł znów.
— Bardzo gęsta mgła — rzekł — ale nie jest niemiło spacerować. Nie możesz tak wciąż siedzieć w domu, Kate. Chodź na spacerek!
Wstała znużona, zdjęła płaszcz z gwoździa i ubrała się. Całe to popołudnie spędził on obchodząc okolicę. Był w ostatniem stadjum przerażenia i dla niego każda metoda była usprawiedliwiona, jeśli tylko zapewniała mu własne bezpieczeństwo.