Strona:PL Edgar Wallace - Tajemnicza kula.pdf/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

powracającą postacią. Rzuciwszy spojrzenie w mgłę, człowiek wszedł do bramy, a w chwilę później Trainor ujrzał, że za szklanemi drzwiami ukazało się mgliste światło.
Wśliznął się do bramy i ukrył się między rododendronami, rosnącemi między parkanem a ścieżką, która wiła się dokoła frontu domu aż do stajni i garaży w tyle.
Człowiek nie czekał, by odpowiedziano na jego dzwonienie, ale włożywszy rękę do puszki z listami, szybko pośpieszył wdół schodami i znów wyszedł przez bramę.
Trainor szedł za nim w dół do pierwszego zakrętu i dokoła za tył domu sir Harry Marshley’a. Była tam droga wybrukowana, na którą wychodziły tyły dwu rzędów domów. Teraz nie miał wątpliwości, że był to da Costa, ale zdecydował się nie działać zbyt pośpiesznie, a było tak łatwo pozostać niewidzialnym we mgle, jak łatwo było da Coście czuć się bezpiecznym.
Nazewnątrz u jednych z drewnianych drzwi znajdowały się dwa krzewy w drewnianych wazonach. Trainor stanął przy jednym z nich i patrzał. Da Costa chodził nerwowo tam i zpowrotem.
Po kilku minutach ktoś wyszedł z drzwi i stanął, wypatrując dokoła. Z pewnem wahaniem się da Costa zbliżył się i zatrzymał — sir Harry podszedł i spotkali się.
Rozmawiali kilka chwil, poczem sir Harry szybko poprowadził swego gościa do zabudowań. Idąc za nimi, Trainor minął oświetlone okno kuchni, zaszedł ku bokowi domu i przyszedł na czas, by ujrzeć, jak wchodzili przez okno do nieoświetlonego pokoju — przez to okno — choć o tem wtedy nie wiedział — przez które Weldrake widział Beryl i Loubę, a potem da Costę i sir Harry’ego.
Poszedł w dół ścieżką do frontowego wejścia, a krew płynęła mu wartko, gdyż czuł, że wreszcie jest na drodze do rozwiązania tajemnicy śmierci Louby.