Strona:PL Edgar Wallace - Tajemnicza kula.pdf/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Pójdę zobaczyć się z nim.
Odwrócił się już, gdy Warden rzekł znowu:
— Ten Weldrake, którego pan znał... przypuszczam, że nie znał on Louby?
Brown był zaskoczony, jakby w tej chwili właśnie przyszło mu to na myśl.
— No tak... znał go — odrzekł powoli — poznałem go przez Loubę...
— Czy miał powód niesprzyjania Loubie?
— Aż nadto! — odrzekł Brown niechętnie.
Nastąpiła chwila milczenia.
— Przypuszcza pan, że mógł to on uczynić? — spytał Warden.
— Nie, to jest niemożliwe! Gdyby był skłonny do tego, uczyniłby to napewno wówczas! Mocny Boże! nie! — zawołał, gdy przypomniał sobie tę małą postać. — On był taki jak jagnię.
— Więc nie powie pan mi o motywach, jakie miał?
— Jeśli to on — może lepiej będzie, bym go nie poznał — brzmiała zaniepokojona odpowiedź. — A jednak — nie wiem. To by mogło tylko nas obu zgubić... To jest bardzo przykre — odsunął od siebie niedowierzania — pewny jestem, że oni go nie podejrzewają, jeśli jest to przypadkowo on... to ani na chwilę nie przypuszczam, że to on, ale jeśli to on, to będzie umiał wytłumaczyć wszystko!
Opuścił klub i wyszedł w żółtą mgłę ulicy, na której lampy świeciły się»jak w nocy.
Przyszedł na czas, by zastać jeszcze Trainora badającego Weldrake i jedno spojrzenie rzucone na niego odnowiło w nim przekonanie o jego niewinności. Jego niemiłe położenie wyłaniające się z tego, że znał powody nienawiści jego do Louby, zniknęło przez to, że mały człowiek poznał go natychmiast i przez to oszczędził mu zdecydowania się, do jakiego